Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CXXXII

28 708  
48  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

DESKOROLKA


Zamierzchłe czasy podstawówki, lat temu chyba pechowe 13, przechodziłem fascynację deskorolkami. Wszyscy z bloku jeździli, to czemu ja nie miałbym spróbować? Kilka przejazdów "na stojaka" zakończyło się mniej lub bardziej bolesnymi upadkami, więc postanowiłem trenować jazdę na kolanie. Frajdę taka jazda sprawiała mi wielką, więc pewnego pięknego popołudnia pożyczyłem od kolegi jego deskę i zacząłem śmigać wokół podwórka kiedy wszyscy już poszli do domu. W końcu moje oczy wypatrzyły leżący na chodniku kawałek cegły, a że ja ciekawskim dzieckiem byłem, zastanawiałem się czy deskorolka nad tym przejedzie. Noga zgięta w kolanie na desce, rękoma trzymam jej przód, drugą nogą nabieram prędkości aż w końcu nadszedł moment starcia z cegłą.
Ośka okazała się być wystarczająco nisko, abym w pełnym pędzie zahaczył jednak o feralną cegłę zatrzymując się w miejscu. Jak to jednak zgodnie z prawami fizyki bywa, ciało moje wypadło z impetem w przód. Efekt? W asfalcie dwucentymetrowy dołek w kształcie mojej twarzy, dwie górne jedynki do połowy odrąbane, plama krwi na chodniku, drugie tyle na twarzy. Pozbierałem się, w międzyczasie dostrzegając odłamki moich zębów (tak, już stałych) leżące spokojnie w trawie. Do domu dobiegłem aby przy akompaniamencie krzyków i w ogólnej panice pojechać do dentysty. Teraz mam lęk do deskorolek i wszelkiego tego typu sprzętu, w prawym zębie metalowy wkręt, lewy to już tylko porcelitowa replika oryginału...

by Meldeath @

* * * * *

SKŁADAK

Pewnego wakacyjnego dnia gdy o ile dobrze pamiętam miałem lat 7, dostałem od taty rower był to taki "lekko" przechodzony składak, który miał hamulec tylko na tylnie koło (co istotne dla dalszego toku wydarzeń). Uradowany faktem posiadania roweru wraz z moim kolegą postanowiliśmy zrobić sobie zawody, które polegały na tym, kto zrobi najdłuższy ślad hamowania i najwięcej kurzu przy tym. Gdy okazało się, że przegrywam postanowiłem rozpędzić się bardziej niż zwykle. Jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności, tuż przed tym jak miałem zacząć hamować, spadł mi łańcuch... A jak wiadomo wtedy nici z hamowania. Niestety nie wyrobiłem na zakręcie i przejechałem głową po ceglanym murze otaczającym podwórko od strony z której robiliśmy "zawody". Skutek był taki że rozciąłem skórę głowy i chyba na chwilę zemdlałem, potem jakoś doszedłem do domu zostawiając krwawy ślad na ziemi. Później standardowo szycie i opatrunek, a pamiątka w postaci blizny na głowie została do dziś. Aha zapomniałbym nadal czuje wstręt do tych podstępnych maszyn jakimi bez wątpienia są składaki

by Cabis

* * * * *

NAŁADOWAŁ

Miałem kiedyś ruską gierkę z Wilkiem i Zającem, chodziła ona na baterie, takie małe i okrągłe. Grałem w nią zbyt często i baterie się wyczerpały. Wiedziałem że można lekko podładować baterię gdy się ją podgrzeje. Trzymanie baterii na kaloryferze było zbyt czasochłonne, a ja byłem zbyt niecierpliwy. Odpaliłem więc gaz, baterię wziąłem w kleszcze i podgrzewam. Podgrzewam, podgrzewam a tu nagle BUM. Padłem na ziemię, nie wiem co się dzieje. Matka wbiega do kuchni przerażona, pyta - Co tu się stało? - a ja jej na to - Baterię ładowałem.

ETYKIETKA

W czasach kiedy był szał na Pokemony, gdy zebrało się kilka(naście) etykiet z butelek pewnych napojów gazowanych, można je wymienić w sklepie na pokeball. Pewnego razu kupiłem dwulitrowy napój, w kuchni odcinałem etykietę za pomocą żyletki. W pewnym momencie musiałem za mocno przycisnąć narzędzie do butelki, gdyż ta eksplodowała a na domiar złego była wcześnie mocno wstrząśnięta. Dwa litry napoju o smaku i kolorze pomarańczowym zafundowało nowy wystrój ścian na kilka miesięcy, potem została położona boazeria.

by Bongmann @

* * * * *

BUKA

W wieku około 10 lat razem z chłopakami z podstawówki mieliśmy zabawę która nazywała się "Buka" nazwa wzięła się od złego stwora z Muminków. Zabawy te zawsze odbywały się na przerwach i cała akcja toczyła się w piwnicach naszej szkoły, gdzie mieliśmy szatnie. Polegało to na bieganiu po szatniach i uciekaniu przed czymś czego nie było... Któregoś razu goni nas "buka", ja uciekam korytarzem i nagle nic nie widzę (ktoś zgasił światło). Kilka sekund po tym poczułem nagłe zderzenie z czymś twardym (ściana). Z relacji kumpla po zaświeceniu światła: Leżąc na ziemi wiłem się po ziemi zataczając koła i krzyczałem, że jestem ślepy. Dalej nie pamiętam, bo chyba zemdlałem. Wszyscy koledzy uciekli, a jeden w szoku jakoś mnie zaniósł do Pani higienistki, która jak zobaczyła kumpla to na początku chciała go opatrzyć, a nie mnie bo miał całą twarz i koszulkę zabrudzoną moja krwią. Cała historia skończyła się dość dobrze. Zakaz wchodzenia do piwnic dla mnie i kumpli i 4 szwy na moim czole.

by Arielb

* * * * *

TRENING

Jak byłem mały (około 4 lat) to chciałem zostać pilotem. Jak każdy z resztą. Kiedyś zobaczyłem w TV jak piloci tentują toteż postanowiłem sam sobie potrenować. Jako że dobrych środków nie miałem to po prostu udawałem samolot. Wszystko szło pięknie zwroty, pikowania i przyśpieszanie tylko lądowanie zostało, więc wlazłem na fotel i skoczyłem na wersalkę lotem ślizgowym na szczupaka. Jako że owa wersalka stała pod oknem, a to było kilka lat temu to w Polsce ulubionymi kaloryferami były stare dobre żebraki (taki z żebrami dla niekumatych) stawiane pod oknami pod parapetem, a ponieważ prawa sprężystości nie znałem, to odbiłem się niczym kulka i głową uderzyłem prosto w kaloryfer. Przez kilkanaście dni miałem guza jak banan między oczami. Na szczęście w żaden fizyczny ślad po tym zdarzeniu nie został, ale psychiczny. Któż to wie?

by Kabu8 @

* * * * *

KTO PIERWSZY

Będąc jeszcze w podstawówce, w wolnym czasie bawiliśmy się całą grupą na podwórku, Jedną z zabaw było skakanie do piaskownicy, od klatki schodowej rozbieg i szaleńczy bieg, potem kto dalej skoczył. Pewnego dnia, zbierając się pod klatką ktoś rzucił hasło
- Kto pierwszy przy piaskownicy!
Oczywiście galop bez tchu, obejrzałam się i moje serce wypełnił triumf "będę pierwsza!". Odbijając się od deski piaskownicy dopiero w locie zobaczyłam, że nie ma w niej piasku. A była wybetonowana i dosyć głęboka i twarda, bez piachu. Piasek rano zabrali i mieli przywieść czysty. Spotkanie z dnem było bolesne, 2 tygodnie gipsu na skręconą nogę w sam początek wakacji. Do dziś nie lubię się ścigać ani bawić w piasku.

by Kasia34

* * * * *

LAMPA

Gdy byłem mały, często w obecności mojego dziadka bawiłem się zapalniczką. Najfajniejsza zabawa była przy podpalaniu słomianego nakrycia dużej stojącej lampy, która z racji swoich wartości palnych wykazywała ciekawe objawy. A mianowicie z końcówek tego nakrycia wystawały pojedyncze strąki słomy, które sobie podpalałem, a te przypalały się na odległość jednego, dwóch centymetrów i zawsze zaraz przygasały. Kiedyś dziadka nie było, a dorośli byli na pierwszym piętrze domu, więc postanowiłem ponownie zabawić się zapalniczką. Pierwsze 2 strąki przypaliły się idealnie, by zaraz zgasnąć. Niestety trzeci nie wykazał tej tendencji i poszedł o krok dalej. Po 10 sekundach cała lampa stanęła w ogniu. Zdesperowany zacząłem lampę okładać poduszkami żeby ugasić pożar. Po 20 sekundach zaczęły się palić już zasłony. Na szczęście po minucie udało mi się zdławić ogień poduszkami. W efekcie z lampy został tylko metalowy szkielet, zasłonkom i firankom się nieźle oberwało, sufit nabrał kolorów gwiaździstego nieba, a cały parter domu spowił gęsty dym. Trochę wystraszony zaraz po tym poszedłem na piętro. Na schodach spotkałem schodzącą mamę która spytała się czy czegoś nie czuje bo jakby się coś przypaliło. Odpowiedziałem że nie zauważyłem niczego podejrzanego i poszedłem spokojnie na piętro. Historia kolejnych kilku godzin mojego życia już nie była tak spokojna.

by Darr @

* * * * *

FURTKA

W dzieciństwie mieszkałem z rodzicami w służbowym mieszkaniu w szkole. Pewnego razu przywieziono elementy ogrodzenia, między innymi pospawaną ogromną bramę z ramą, i mniejszą furtką. Element stał oparty o ścianę budynku, tworząc taką zamykaną kryjówkę. Oczywiście natychmiast ją postanowiłem spenetrować: uchyliłem do góry skrzydło furtki i wszedłem do środka. A furtka, uchylona do pionu, natychmiast się zamknęła, przycinając mi kciuk lewej ręki. Uciekłem do domu rycząc z bólu, a krew zaczęła sikać dopiero po kilku minutach. Mama zemdlała natychmiast, a ojciec wykazał się opanowaniem i powiózł mnie motorem na pogotowie... Tam okazało się, że mam prawie odcięty czubek palca i wyrwany paznokieć. Palec został zszyty i wróciliśmy do domu. Oczywiście na następny dzień poszedłem do tych konstrukcji, uchyliłem furtkę i ostrożnie wyjąłem wyrwany paznokieć. Gdy pokazałem w domu swój skarb, mama zemdlała po raz drugi. Bliznę mam do dziś, paznokieć odrósł, choć krzywy, a ten wyrwany zaginął mi po przeprowadzce na nowe mieszkanie (podejrzewam, że mama mi go chyłkiem wyrzuciła)...

by Beduin1955

* * * * *

STARY A GŁUPI

ZAGAPIŁ SIĘ


Wydarzyło się to nie tak dawno (ze 2 lata temu). Piękny, słoneczny, letni dzień. Korzystając z nadmiaru wolnego czasu postanowiłem wybrać się do sklepu. Miałem okulary przeciwsłoneczne i kłóciłem się z kumplem przez telefon, to też nie zauważyłem że na elektronicznych, szklanych drzwiach widnieje napis "WEJŚCIE OBOK" . Rezultat: złamany nos, zaplamiona krwią nowa koszula, i rozbite okulary. Do dziś nie wiem w jaki sposób na zwykłych drzwiach rozwaliłem sobie chrząstkę.

by Chuck_Bourne

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 28708x | Komentarzy: 0 | Okejek: 48 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało