W Meksyku kartele narkotykowe porywają i werbują specjalistów do budowy własnej sieci telefonii komórkowej. W USA z kolei, na terenie 31 stanów, działa zaszyfrowane radio prowadzone właśnie przez przestępców z Meksyku. I - ponownie - rząd nie jest w stanie sobie z tym problemem poradzić. Tymczasem Meksykanie poczynają sobie coraz śmielej. Na przykład wyposażyli swoje stacje nadawcze w panele słoneczne, by zmniejszyć uzależnienie od lokalnych dostaw prądu.

Al Capone zwykł twierdzić, że sławetna blizna na jego twarzy to skutek walk, jakie toczył we Francji podczas I wojny światowej. Rzeczywistość była jednak mniej dumna. Capone zarobił w pysk, kiedy pracował w jednym z nowojorskich barów. Którejś nocy w 1917 roku wypalił do jednej z klientek "kotku, masz niezły tyłek i uważam to za komplement, uwierz mi". Tak się złożyło, że klientka była siostrą jednego z potężniejszych ówczesnych mafijnych bossów, który natychmiast usadził 18-letniego wtedy Capone.

Ucz się, ucz, bo wiedza to potęgi klucz - mówili... Rick Ross nie słuchał. Dzisiaj znany pisarz, w latach 80. ubiegłego wieku zajmował się zupełnie czymś innym. Niepiśmienny, wyrzucony ze szkoły... zarabiał nawet kilka milionów dolarów tygodniowo, obracając istnymi tonami kokainy. Szlag trafił imperium, kiedy jeden z dostawców Rossa postanowił go wystawić. Zaaranżował spotkanie, na którym Ross sprzedał 100 kg kokainy... podstawionemu agentowi CIA. W efekcie diler-przedsiębiorca został skazany na dożywocie w więzieniu. Wyrok skrócono do 20 lat, a potem - w 2009 roku - po trzynastu latach odsiadki został wypuszczony na wolność.

Udziałowcy ponad 90% spółek notowanych na japońskiej giełdzie swoje doroczne spotkanie organizują w tym samym dniu i o tej samej porze. Co ma to na celu? Utrudnienie życia gangsterom z Yakuzy, którzy regularnie posuwali się do szantażu, domagając się ogromnych pieniędzy w zamian za niezakłócenie spotkania, nieujawnianie firmowych tajemnic i grzechów poszczególnych członków zarządu.

Vincent Gigante, nowojorski boss mafijny przez trzydzieści lat rządzący Greenwich Village na Manhattanie, miał zwyczaj spacerować po dzielnicy w samej piżamie, mamrocząc niezrozumiale do samego siebie, dzięki czemu zyskał przydomek "The Oddfather". Gigante przyznał przed śmiercią, że chodziło o to, by uniknąć skazania. Plan w zasadzie się powiódł - sąd uznał rzekomą niepoczytalność Gigante i skazał go tylko na 7 lat więzienia, skąd wyszedł już po 5. Za dobre sprawowanie...

Mafie, ta prawdziwa i ta filmowa, niekiedy mieszają się ze sobą... Tak było w przypadku najsłynniejszego filmu - ekranizacji "Ojca chrzestnego". Prace na planie zostały przerwane przez Joe Colombo, głowę mafijnej rodziny Colombo, który zażądał od reżysera usunięcia z listy dialogowej słowa "mafia". Co więcej, w zamian za umożliwienie produkcji, Colombo załatwił sobie i swoim wspólnikom epizodyczne role w filmie.