zniknąć nie zniknie, bo online jest w dwóch miejscach
A o blogu pomyślę, jak będę miał tyle materiału, że będę spokojnie miał co wrzucać, tłumaczyć następne i zająć się tym tam, no, pracą
Legenda Doliny Róż
Żył kiedyś w Persji bogaty Szach. Jego żona zmarła, a nadzieją i otuchą, radością i uciechą była piękna córka. Jej ulubionym zajęciem była hodowla róż. W ogrodzie rosły krzaki z wszystkich stron świata. Wypełniały cudownym aromatem całą przestrzeń w okół domu, odganiając tęsknotę, w dniach gdy ojciec zajęty był sprawami państwowymi. Także wtedy, gdy wojował ze swoimi licznymi wrogami.
Pewnego razu, wracając z kolejnej zwycięskiej kampanii, przywiódł ze sobą licznych jeńców. Chcąc uwiecznić wspaniałe zwycięstwo, postanowił wybudować meczet z minaretem tak wysokim, by spojrzeniem dało się objąć całą przestrzeń różanego ogrodu. Temu, kto w trzy dni podoła ambitnemu zadaniu, Szach obiecał hojną nagrodę oraz spełnienie trzech życzeń. Jeśli jednak podejmie wyzwanie a nie upora się z nim, czekać go będzie surowa kara. Szach był bardzo srogim sędzią i mistrzowie bali się stawić czoła próbie. Tylko jeden Bułgar, w swej ojczyźnie zdolny budowniczy, postanowił spróbować szczęścia.
Zaczął układać fundamenty meczetu, lecz z każdym położonym kamieniem czuł, że sił mu ubywa a na horyzoncie pojawia się widmo śmierci. Jednak się nie poddawał. Pierwszego dnia ułożył ściany na tyle wysokie, że dotarł do niego błogi aromat róż. Odetchnął głęboko i napełniło go to niespodziewanymi siłami. A gdy drugiego dnia pracy zobaczył piękną dziewczynę między kwitnącymi krzewami i usłyszał jej pieśń, zrozumiał, że musi pokonać zmęczenie i dokończyć dzieło. Trzeciego dnia meczet był gotowy a z minaretu widać było cały ogród cudownie kwitnących róż. Chłopak wodził wzrokiem za piękną dziewczyną, która dodała mu sił. Chciał jej spojrzeć w oczy, bo one mogą powiedzieć więcej niż usta.
Szach był wielce rad z ukończonego w trzy dni zadania i spytał o trzy życzenia.
- po pierwsze – rzekł twardo czarnowłosy bułgar – chcę byś uwolnił wszystkich moich rodaków.
- niech się więc stanie – opdarł Szach i wysłał swego sługę by uwolnił jeńców.
- po drugie, chcę byś rozdał sierotom tyle pieniędzy, ile kosztowała budowa meczetu.
- i to jest możliwe – odpowiedział władca, gotów opróżnić nawet cały skarbiec, byle tylko zadowolić młodzieńca.
- a po trzecie – już mniej odważnie zaczął chłopak – chciałbym byś dał mi za żonę tę piękną dziewczynę, którą ujrzałem w ogrodzie wśród kwitnących róż.
- To jedno jest niemożliwe! – rzucił wściekle Szach, ponieważ ta dziewczyna była jego jedyną, ukochaną córką – wrzućcie go do ciemnicy i bijcie tak mocno i długo, aż zapomni o tym trzecim życzeniu – rozkazał w gniewie.
Wolę Szacha wykonano natychmiast. Dla wszystkich jego życzenia były obowiązującym prawem, ale nie dla jego córki. Ona się zakochała. Bardzo mocno i po raz pierwszy w życiu.
Wieczorem przemknęła do ciemnicy, w sekrecie otworzyła wrota i razem ze swym ukochanym uciekła daleko, w stronę słonecznej ojczyzny wybrańca. Droga wiodła przez pustynię. Przeszkodę, która była ponad siły dla delikatnej dziewczyny. Poczuła zbliżający się koniec i poprosiła młodego Bułgara, by zaniósł do swojego kraju krzew róży, który ukradła z domowego ogrodu. Na próżno chłopak prosił by go nie zostawiała. Niósł ją na rękach, gładził jej włosy, całował ręce i ocierał łzy. Nic jednak nie było w stanie uratować jej przed lodowatym pocałunkiem śmierci. Później płakał tak szczerze i żałośnie, że od jego łez róża rozkwitła by ukoić jego smutek. Jej piękne płatki natchnęły młodzieńca do niezwłocznego powrotu do domu, by różę w ojczyźnie posadzić i zamienić ją w różany ogród.
Tak też się stało. Między Starą Planiną a Sredną Gorą młodzieniec posadził różę, a ona wypełniła całą przestrzeń doliny. Nazwaną ją Doliną Róż. Tam jak i w całym kraju róża kwitnie, swą urodą odganiając smutki i dając radość zakochanym.
Rankiem na listkach i płatkach róży pojawiają się krople. Nie, nie są to krople rosy. Są to łzy dwójki młodych zakochanych, którym nie dane było żyć pod spokojnym niebem słonecznej Bułgarii, przy bajkowych zatokach Morza Czarnego...
kufa, idę jakąś kanapkę z tatarem opierniczyć, bo się coś miękki robię