A propos arta na głównej o Chinach. Współpracowałem swego czasu z chińczykami, stawialiśmy im serwerownię w bardzo prestiżowej lokalizacji w Warszawie (plac trzech krzyży, nie w kij pierdział). No ale traf chciał, że z centrum musieliśmy podjechać do zagłębia biurowego , zwanego w niektórych kulturach Mordorem. Zapakowaliśmy się w taryfę, ruszyliśmy żwawo, aż utknęliśmy w korku. W trakcie parszywego, obrzydliwego i zupełnie znienawidzonego przeze mnie small talk, rzuciłem
- przepraszam, że tak utknęliśmy, ale zbliża się 16:00 i zaczynają się korki.
Na co chińczyk z autentycznym zdziwieniem odpowiedział
- to są korki? ty chyba korków nie widziałeś