Gdzieś właśnie usłyszałam, że już w tym sezonie doszło do 1700 (słownie: jednego tysiąca siedmiuset) pożarów wywołanych wypalaniem traw. Śmierć poniosła jedna (słownie: jedna) osoba.
Weź mnie mieszczuchowi, ktoś wytłumacz po jaki *uj to się robi?
Wyjałowiona ziemia, tysiące spalonych żywcem małych i/lub młodych zwierząt, ogromne zagrożenie pożarowe, zagrożenie na trasach spowodowane nawiewanym dymem.
Jaka jest zasadność wypalania traw? Tu w LBN już zaczyna być czuć wieczorami smród spalenizny, nawiewany z okolic. Czy nie ma bata na tych jełopów, którzy to robią?

ja raz w życiu wypaliłem trawę. nie było fajnie

:gatinha
To tańsze od koszenia, a ziemi nie wyjaławia więc pod tym względem luz. Gorzej ze zwierzakami.

bambry som nauczone od setek lat że to najlepsza metoda na oczyszczenie terenu. I nie przetłumaczysz - mój stary kilka lat temu prawie chałupę spalił i potem faktycznie kosił zielsko , zgarniał na kupkę i robił ognisko - i to strażak z 20 letnim stażem.

:pckiller
Cytuję:
"Ziemia na „wypaleniskach” wbrew temu, co sądzą zwolennicy wypalania traw staje się jałowa. Ogień hamuje asymilację azotu z powietrza oraz proces gnicia pozostałości roślinnych, które tworzą urodzajną warstwę gleby. Przy wypalaniu giną mrówki. Owady te zjadając resztki roślinne i zwierzęce ułatwiają rozkład masy organicznej i wzbogacają warstwę próchnicy, „przewietrzają” glebę. Jedna kolonia mrówek może zniszczyć do 4 milionów szkodliwych owadów rocznie. W pożarach traw giną biedronki, zjadające mszyce. Ogień uśmierca dżdżownice, które mają pozytywny wpływ na strukturę gleby i jej właściwości. Płomienie i dym zabijają pszczoły i trzmiele, co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów, a w konsekwencji obniżenie plonów roślin. Wypalona łąka potrzebuje kilku lat na regenerację."

A ponadto:
"Pożar traw oznacza zniszczenie miejsc lęgowych wielu gatunków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach ptaków. Palą się gniazda już zasiedlone, a zatem z jajeczkami lub pisklętami (np. tak lubianych przez wszystkich skowronków). Płomienie niszczą miejsca bytowania zwierzyny łownej, m.in. bażantów, kuropatw, zajęcy, a nawet saren, jeleni czy dzików. W pożarach traw ginie wiele pożytecznych zwierząt kręgowych: płazy (żaby, ropuchy, jaszczurki), ssaki (krety ryjówki, jeże, zające, lisy, borsuki, kuny, nornice, badylarki, ryjówki i inne drobne gryzonie). Niejednokrotnie od palącego się poszycia gleby, zajmują się torfowiska. Pożary torfu są wyjątkowo trudne do ugaszenia, mogą trwać nawet kilka miesięcy. Torfowiska na regenerację potrzebują kilku tysięcy lat. Często pożar traw przenosi się na sąsiadujące lasy, niszcząc bezpowrotnie cenne drzewostany. Spalony las regeneruje się kilkadziesiąt lat."

Mamy tu na forumce kilku praktyków od wypalania... zapytajmy ekspertów

No, ostatnio czuję się strasznie wypalony

Ilość wypalanej trawy powinna być ściśle kontrolowana i ograniczana. Na przykład, ograniczona rozmiarem bibułki albo pojemnością cybucha fajki

Ja tam lubię popatrzeć jak się pali

Jako gówniarz mieszkający na obrzeżach miasta, gdzie królowały opuszczone pola i łąki też podpalałem suche trawy. Dziś sam bym się za to kopnął w d*pę. Wtedy w porę ktoś mi dobitnie dał do zrozumienia, że robię źle.
Ale jak widzę starego dziada palącego trawę to wiem, że na zmądrzenie jest już za późno.
Kilka lat temu w mojej okolicy stary cap wypalał łąkę czy ściernisko i tak się rozpędził, że ogień go otoczył i zabił.

Amen.
No ja sobie solenie obiecałam, że jak takiego dziada dorwę, to nie ma, że nie ma telefonu na policję. Będę absolutnie wzorowym konfidentem I w dupie mieć, że on ma dopłaty unijne, które automatycznie straci. I nie odmówię sobie zasadzenia takiemu skierwelowi solidnego kopa w dupę. Już tak prywatnie ode mnie ale w imieniu wszystkich spalonych stworzeń.

:gatinha nie tylko straci dopłaty, za taki numer można dostać nakaz zwrotu dopłat z ostatnich bodaj 5 lat.

Taka ciekawostko biurokratyczna, jak masz łąkę ekologiczną to unia proponuje by celem przepłoszenia zwierzyny montować na traktorze dzwoneczek

Chyba kurna dzwon okrętowy

Już niejeden dureń zginął przy tym, trochę chałup się spaliło, ale ludzi nic nie nauczy. Tak samo jak wypiredalania petów przez okno jadącego samochodu.
Na zadupiu, ostatnio, straż codziennie jeździ do jakichś pożarów od wypalania traw. Dzisiaj jeszcze nie jechali.

:maciek_cherokee o? Doprawdy? To tym chętniej zadzwonię po gliny Do czego i Was zachęcam

Nie bo stracę dopłaty!

:nevya jeśli wypalasz te łąki na serio, to zgadnij gdzie mam Twoje dopłaty

Wypalanie traw

:gatinha , ale ja za te dopłaty przygarniam i utrzymuję małe kotki. I co? Szach mat

zialena82

:gatinha mają dziady wpojone, że popiół z wypalonego zielska dobrze nawozi ziemię i hajcują ile wlezie. Poza tym kosić się nie chce, a jak go ktoś za rękę nie złapie na podpalaniu, to nic mu nie udowodnią. Bo - ktoś podpalił, rzucił niedopałek, stłuczona butelka zrobiła swoje... I nie wytłumaczysz, bo wiadomo, że chłop żywemu...

:gutex1
Gdyby strażaków nie fascynował ogień to nie byli by strażakami

:gatinha
Chwasty. Chwasty są najczęściej płytko zakorzenione, więc wypalenie to jeden z archaicznych sposobów na ich usunięcie/zmniejszenie ilości. A także zmniejszenie ilości oprysków. Warto pamiętać, że chwasty z nieużytku wiatr łatwo przenosi na pola uprawne. I to jest kilkusetletnia geneza wypalania traw. Do tego wybredna krowa nie zje siana z chwastami. Opryskane też jej nie pasi.

Co do zwierzątek to rolnicy nie lubią myszy, bo obgryzają marchew/buraki. Nie lubią węży - bo tak (pomimo, że jedzą myszy), nie lubią lisów, bo lubią swoje kury. Lubią zające, ale one uciekną przed ogniem, a ich młode nie rodzą się wczesną wiosną, gdy są wypalane trawy. Co do mrówek, to one żżerają inne robaki i również ogałacają łąkę z innego życia. Ale za robakami oprócz pszczół i biedronek i tak nikt nie tęskni, a w mediach się nie sprzedadzą. Sarny obryzają marchew, a dziki to potrafią spałaszować całe pole ziemniaków. I jak przez masło przejdą przez druciane ogrodzenie. W sumie najgorszym zagrożeniem jest ryzyko pożaru i spalenia lasów, domostw, wprowadzenie zagrożenia życia i zdrowia.

Warto zwrócić uwagę, że prawo nie zabrania wypalania ściernisk o_O

:gatinha
Wiesz ile energii cieplnej generuje pożar lasu, a ile wypalenie siana na łące i jak głęboko wnika temperatura w obu przypadkach? Zamiast pisać jak ekoczubek przeanalizuj temat.

I nie, nie wypalam traw. Mam kosiarkę, a skoszoną trawę wrzucam do kompostownika.

:pckiller wyzwiska i usprawiedliwienia jednocześnie? Zabolało w zadek?

:gatinha
Wyzwiska? Nie bądź przewrażliwiona, to ledwie luźne porównanie.

Ale czekaj, czekaj... Czy to nie wybieg z tytułu braku argumentów?

:pckiller ok. poddaję się. Jesteś mądrzejszy. Wypalaj. Wygrałeś.

chłop żywemu nie przepuści

Widziałam dzisiaj starego chłopa, który szedł i kopał zawilce. Z ziemią je wykopywał. Tak tylko chciałam napomknąć, skoro to temat o skurczybykach.

"Widziałam dzisiaj mężczyznę, który kopał zawilce.
Zawilce były białe. Potem przestały. Być.
Mężczyzna odszedł.
Zostawił brak zawilców."


Słabo dziś kleję słowa :/

Mężczyzna odszedł.
Odeszły też zawilce.
Została ścieżka braku zawilców
w białym morzu niekopanym.


Zawsze słabo kleiłam słowa

:gogosiek
"A całe to zło dlatego,
że Mężczyzna zamówił
pierogi. W restauracji.
Ruskie. Dostał z serem.
I był smutny."