Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI
FAQ > Gwoździe Totalne


  1. Co to są gwoździe totalne ?
    Gwoździe totalne to najpopularniejsze dżołki z naszego forum Kawałki Mięsne. Przy czym są one popularne zarówno wśród autorów postów, jak i ich odbiorców.
  2. Po co ten zbiór ?
    Ten zbiór powstał z kilku powodów. Po pierwsze chcieliśmy zachować dla potomności dżołki, które wywarły największy wpływ na nasze forumowe życie. Po drugie bojownicy w swych komentarzach często do nich powracają używając haseł, których nowi bojownicy nie rozumieją. Teraz, po zapoznaniu się z tymi kawałami wszystko powinno być dla nich jasne. Wreszcie zbiór ten stanowi swoisty katalog dżołków zakazanych - których pod żadnym pozorem nie wolno już wstawiać na forum !
  3. Czy wystarczy, aby jakiś dżołk kilka razy pojawił się na forum, aby uznać go za gwoździa totalnego ?
    Nie. Gównianych dżołków, choćby nie wiem jak często się na forum pojawiały, tu nie wrzucamy. Gwóźdź totalny to nie tylko dżołk, który pojawił sie wiele razy na forum, ale i taki, który czymś nas ujął.
  4. Kto decyduje, czy dany dżołk zasługuje na miano gwoździa totalnego ?
    Hmmm, trudne pytanie. Ale wiesz, zawsze można się jakoś dogadać. Generalnie procedura jest taka:
    1. uznajesz że jakiś dżołk powinien zostać dołączony do tego zbioru,
    2. wysyłasz go na adres strzelec@joemonster.org wraz z dołączonym uzasadnieniem,
    3. w okresie od minuty do 3 lat zbiera się żyri, które ocenia, czy argumenty podane przez Ciebie w mailu są wystarczające ku temu, by dołączyć tenże kawałek do naszej listy. Wszelkie surweniry i inne gifty mogą nam znacznie ułatwić podjęcie właściwej decyzji,
    4. po pozytywnej weryfikacji kawał ląduje w katalogu.
  5. Jak powstał ten zbiór ?
    Tak jak wszystko, co wielkie i niezwykłe, powstało to to coś nagle i spontanicznie. Pierwszy nieoficjalny zbiór został przygotowany przez Perpetkę, a pierwszym pomysłodawcą stworzenia wielkiej listy gwoździ forumowych był Pablo_Key. Sama nazwa została wymyślona przez Joe Monstera. A potem to już wszystko się jakoś potoczyło.
  6. A które dżołki zostały już okrzyknięte GWOŹDZIAMI TOTALNYMI ?

    A takie:

    Z czego składa sie strzelec ?
    Strzelec składa sie z :
    - strzelca wlasciwego,
    - karabinu,
    - okopu.

    Może nie gwóźdź totalny, ale jako współautor tego zbiorku mogłem sobie chyba pozwolić na odrobinę prywaty :C:C:C

    Był facet, który nazywał się Wilson i miał fabrykę sprzętu żelaznego: śrubki, gwoździe, nakrętki, łopaty, grabie itp. Postanowił zatrudnić gościa od reklamy, żeby nakręcił mu film reklamujący jego gwoździe. Ten przychodzi po tygodniu i pokazuje mu film, a tam rzymski żołnierz przybija gwoździami Jezusa do krzyża, pod spodem napis "Gwoździe Wilsona utrzymają wszystko". Wilson wpada w szał, mówi, że nie może czegoś takiego puścić w TV itp., że jego by ukrzyżowali za taki film itp. Gość obiecuje przyjść za tydzień z innym filmem, na którym ma nie być Rzymianina krzyżującego Jezusa.
    Po tygodniu gościu przychodzi i pokazuje film. A tam ukrzyżowany Jezus i żołnierz stojący obok z założonymi rękami, i napis: "Gwoździe Wilsona utrzymają wszystko". Wilson się wściekł, że znowu nie może tego puścić w TV itp., że chce filmu ale bez ukrzyżowanego Jezusa - bez Jezusa w ogóle.
    Facet od reklamy zrobił kwaśną minę i poszedł. Wraca za tydzień i pokazuje trzeci film, na którym widać górkę i kawałek pola. Chwila ciszy... Nagle zza górki wybiega jakiś gość w łachmanach, długie włosy, zaniedbany itp. Zbiega z tej górki i przez pole biegnie oglądając się co chwilę do tyłu. Chwila ciszy... Wybiegają rzymscy żołnierze i biegną za nim przez to pole. Jeden się zatrzymuje przy kamerze i dysząc mówi:
    - Gdybyśmy mieli gwoździe Wilsona...

    jesień 2001

    *****

    Zima. Do przydrożnego baru wchodzi kierowca tira. Siada przy barze i mówi:
    - Poproszę setke. Tfu! (spluwa na podłogę) Pieprzony matiz....
    Barman się zdziwił, ale nalał mu setkę. Facet wychylił duszkiem i mówi:
    - Barman, jeszcze seteczkę. Tfu! Pieprzony matiz...
    Barman zdziwiony nalał setkę. Facet wychylił i mówi:
    - Jeszcze jedna setka. Tfu! Jebany matiz...
    Barman mu nalewa i pyta:
    - Ok, niech pan zamawia co pan chce, ale czemu za każdym razem pan spluwa i przeklina jakiegoś matiza?
    - Wie pan co? - mówi kierowca - Zakopałem się w zaspie 30-tonową Scanią i ni chu-chu nie mogę wyjechać. Podjeżdża matiziak, wysiada kierowca i mówi, że mnie wyciągnie. Ja mu na to: "panie, jak mnie pan wyciągniesz tym matizem, to ja panu ze szczęścia laskę zrobię!".
    - TFU! Pierdo**ny MATIZ!!!

    wiosna 2002

    * * * * *

    W pewnym mieście grasował straszny smok. Mieszczanie nie mogli wytrzymać, więc udali się po pomoc do jednego z trzech rycerzy.
    - Wielki Rycerzu - mówią - pomóż nam, smok gwałci dziewice, zabija mężczyzn, pożera dzieci i kobiety.
    Wielki rycerz na to:
    - Dajcie mi miesiąc na ułożenie planu.
    Mieszczanie na to:
    - Co ty człowieku, za miesiąc to smoka nas tu wszystkich wytłucze.
    I poszli do drugiego rycerza. Średni Rycerzu - pomóż etc. Ten chciał się znowu zastanawiać dwa miesiące więc poszli do trzeciego rycerza. Mały Rycerzu - pomóż etc. Na to Mały Rycerz łap za miecz, zakłada zbroję, objucza konia i już jest gotowy do drogi. Pytają więc mieszczanie: - Jak to czcigodny Mały Rycerzu, Wielki Rycerz chciał się zastanawiać miesiąc, Średni Rycerz dwa miesiące, a Ty tak od razu?!
    Na to Mały Rycerz :
    - Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba spier****!

    pierwsze wystąpienie zniknęło wraz z pierwszą wersją Kawałków Mięsnych...


    * * * * *

    Jedzie facet autostradą i nagle zauważa duży napis:

    SIOSTRY SZARYTKI
    DOM PUBLICZNY - 20 km

    Myśli sobie - dziwne - ale jedzie dalej i widzi napis:

    SIOSTRY SZARYTKI
    DOM PUBLICZNY - 10 km

    Może mi się coś zdaje? - pomyślał, ale jedzie a tu:

    SIOSTRY SZARYTKI
    DOM PUBLICZNY - następny zjazd 1500 m

    Ciekawe - myśli sobie facet - czegoś takiego jeszcze nie próbowałem, może by tam zajrzeć... Zjeżdża z autostrady, po kilku kilometrach jazdy wąską drogą dojeżdża do bramy klasztoru. Puka. Otwiera mu zakonnica w długim habicie.
    - Czytałem ogłoszenie sióstr...
    - Proszę nic nie mówić - przerwała mu zakonnica przy bramie - ja wszystko wiem... Proszę iść za mną....
    Zakonnica doprowadziła go do ciężkich dębowych drzwi. Zapukała trzy razy, drzwi otworzyły się i stanęła w nich siostra w habicie, ale bez nakrycia głowy. W dłoni trzymała metalową puszkę.
    - Wrzuć do tej puszki 100 zł i rób, co ci każe ta siostra...
    Facet wrzucił stówę do puszki i zaczął iść za drugą siostrą, na początku korytarzem, potem po schodach w górę, aż doszedł do następnych, ciemnych, dębowych drzwi. Prowadząca go zakonnica zapukała do drzwi trzy razy, drzwi otworzyły się, i oczom faceta ukazała się następna zakonnica, bez nakrycia głowy i wierzchniej części sutanny. W dłoniach, podobnie jak poprzednia, trzymała metalową puszkę.
    - Wrzuć do puszki 100 zł i rób, co ci każe ta siostra...
    Facet posłusznie wrzucił 100 zł do puszki i poszedł za następną siostrą.
    Najpierw ciemnym korytarzem, potem po schodach w dół, aż do kolejnych ciężkich, dębowych drzwi. Zakonnica zapukała trzy razy, drzwi uchyliła inna zakonnica, już w samej bieliźnie...
    W dłoniach trzymała metalową puszkę, do której domyślny facet bez wezwania włożył kolejne 100 zł i posłusznie podążył za nią.
    Przez dłuższą chwilę szedł ciemnym korytarzem, aż znalazł się przed ciężkimi, okutymi żelazem dębowymi drzwiami.
    - Za te drzwi wejdziesz już sam... Ale wcześniej włóż do mojej puszki jeszcze 100 zł...
    Facet posłusznie włożył do puszki 100 zł i otworzył drzwi. Jego zdumionym oczom ukazał się parking, na którym stało jego własne auto...

    Nad ogrodzeniem wisiała duża tablica z napisem:

    ZOSTAŁEŚ WYRUCHANY. ODEJDŹ W POKOJU.
    SIOSTRY SZARYTKI.

    jesień 2002

    * * * * *

    Zwierzęta w dżungli dowiedziały się, że jutro jest koniec świata.
    Coby nie marnować czasu wszystkie popędziły do monopolowego...
    Oczywiście ostra libacja. Imprezka w miarę rozwoju przeradza się w ogólną orgię.
    Scena wybrana:
    Hipopotam posuwa żyrafę. Żyrafa w przebłysku świadomości odwraca głowę w strone hipka i mówi:
    "No co ty, Hipek, jutro koniec świata, a ty mnie w gumie posuwasz?"
    Hipcio : "Nie, nie - to tylko boa mi laskę robi"

    wiosna 2002

    * * * * *

    Jedzie ciężarówka bardzo wysoko załadowana. Kierowca - cwaniaczek chciał przejechać pod mostem, ale niestety zaklinował się. Przyjechała policja, gliniarz chodzi dookoła, patrzy i mówi:
    - No i co? Zaklinował się pan?
    Na co kierowca:
    -Nie! Wiozłem kurwa most i mi się paliwo skończyło.

    czerwiec 2003

    * * * * *

    Pewien 3-latek w nocy podpatrzył jak tata kocha się z mamą od tyłu i nazajutrz pyta tatę:
    - Tato a co robiliście w nocy z mamą?
    Tata trochę zaskoczony pytaniem odpowiada:
    - Wiesz synku tak się robi jak ktoś ma jakieś wielkie marzenie. A mama właśnie bardzo chce miec córeczkę...
    Mały odwraca się do ojca, wypina się i krzyczy:
    - Tata, to ja chcę nowe KLOCKI!!!

    styczeń 2001, sto i jeden mutacji...

    * * * * *

    - Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby pan kupić?
    Facet się zastanowił i mówi:
    - Rękawiczki.
    - To proszę podejść do tamtego działu.
    Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
    - Potrzebuję rękawiczki.
    - Zimowe czy letnie?
    - Zimowe.
    - To proszę przejść do następnego działu.
    Facet poszedł:
    - Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki.
    - Skórzane czy nie?
    - Skórzane.
    - To proszę podejść do działu następnego.
    Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
    - Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
    - Z klamerką czy bez?
    - Z klamerką.
    - Proszę podejść do następnego stoiska.
    Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc:
    - Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z klamerką.
    - Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
    - Na rzepy.
    - Zapraszam do działu naprzeciwko.
    Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
    - Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi rękawiczki i pójdę sobie!
    - Proszę pana, proszę nabrać cierpliwości, chcemy panu sprzedać dokładnie takie, jakie pan potrzebuje.
    Facet idzie dalej:
    - Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką na rzepy.
    - A jaki kolor?
    Aż tu nagle otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi klient z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury, niesie go na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
    - Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj pokazałem, dajcie mi papier toaletowy!

    lato 2002

    * * * * *

    Na ulicy stoi dziewczynka. Tak biedna, zasmarkana, w podkolanówkach i kokardkach. A minka smutna, że aż strach.
    Przechodzącemu dziadziusiowi żal sę zrobiło biedactwa.
    -Dziewczynko, może chcesz na pączka?
    -A jak to kurwa jest "na pączka" ???

    lato 2002

    * * * * *

    Przychodzi facet do lekarza i mówi:
    - Panie doktorze, niech pan mi pomoże - mam pomarańczowego ptaszka!
    - Niech pan zdejmie spodnie - no i faktycznie, jasio cały pomarańczowy.
    Lekarz myśli przez chwilę i mówi:
    - Wie pan, to dziwne zjawisko. Ale czasem zdarza się ludziom żyjącym ciągle w stresie. Jak panu wiedzie się w pracy?
    - Ach, wywalili mnie jakieś sześć miesięcy temu!
    - Aaa, to pewnie dlatego!. Stąd stres i stąd pomarańczowy jasio..
    - Nie. Mój szef był strasznym kutasem. Kazał mi pracować 20-30 godzin dodatkowo co tydzień i wywalił mnie bez słowa.. Ale znalazłem nową pracę gdzie sam ustalam godziny pracy, płacą mi dwa razy tyle co w starej, a szef jest super gość. Żadnych stresów w pracy.
    - Hmm.. A jak w domu?
    - Noo, rozwiodłem się z osiem miesięcy temu
    - Może stąd ten stres?
    - Nie. Przez lata słuchalem jej pieprzenia. Cieszę się że się wyniosła, głupia rura.
    - Hmm.. A ma pan jakieś specyficzne hobby?
    - Nie. Zwykle siedzę w domu, oglądam pornole i jem chipsy

    styczeń 2002

    * * * * *

    Przyszedł facet do burdelu
    - Dzień dobry, chcialbym zamówić sobie panienkę.
    - Proszę, tu jest cennik - mowi burdelmama.
    - Ale ja nie mam tyle pieniędzy...
    - Niech pan pokaże ile ma.
    - ...
    - Uuuu, za tą forse to żadnej panienki pan nie dostanie, jedynie może być pan Marian
    - No jak ma być to niech będzie - odparl facet.
    Zeszli do kotłowni, do palacza Mariana
    - Panie Marianie, klient do pana!
    Pan Marian odstawił wiadro z węglem, szuflę, zdjął spodnie i wypiął się w strone klienta. Klient spojrzał z niesmakiem na brudnego tłustego i zarośniętego Mariana, próbuje się do niego dobrać, ale nie bardzo wie jak.
    Mówi więc:
    - Prosze pana, może by mi pan pomógł?
    Na co Marian odwrócił głowę, wypluł papierosa, zatrzepotał rzęsami i powiedział ochrypłym basem:
    - KOCHAM CIĘ...

    jesień 2001

    * * * * *

    W szkole na lekcji pani pyta dzieci, gdzie pracują ich tatusiowie.
    - Mój tata jest piekarzem - mówi Jacek.
    - A mój jest kierowcą - mówi Ola.
    - A mój tata jest lekarzem - mówi Małgosia.
    - No a twój tata, kim jest? - pyta Pani Jasia.
    - No, mój tata... tańczy w klubie gejowskim - odpowiada Jasiu.
    Na przerwie pani podchodzi do Jasia i pyta:
    - Jasiu, twój tata naprawdę tańczy w klubie gejowskim?
    - Nie - odpowiada Jasiu - Mój tata pracuje w Microsofcie, ale wstydziłem się powiedzieć..

    lato 2001, także w wersji: akwizytorem, posłem Samoobrony, gwoździowrzucaczem... :>

    * * * * *

    W pewnej wiosce spotkał bardzo sędziwego Armeńczyka i poprosił aby opowiedział mu najciekawsze historie ze swojego życia. Starzec podrapał się po głowie, a potem powiedział:
    - Pewnego razu mój osioł się zgubił, więc ja i moi przyjaciele kupiliśmy trochę wódki i poszliśmy go szukać. W końcu go znaleźliśmy. Potem wypiliśmy wódkę i przelecieliśmy po kolei osła - była kupa zabawy.
    Reporter doszedł do wniosku, że nie może napisać o tym artykułu więc prosi o inną historię.
    Starzec zaczął opowiadać:
    - Pewnego razu żona mojego sąsiada się zgubiła, więc ja i inni mężczyźni z wioski kupiliśmy trochę wódki i poszliśmy jej szukać. W końcu ją znaleźliśmy. Potem wypiliśmy wódkę i przelecieliśmy po kolei żonę sąsiada - była kupa zabawy.
    Załamany reporter wytłumaczył, że nie może napisać artykułu o tych opowieściach. Poprosił starca o jakąś smutną lub dramatyczną historię.
    Starzec zastanowił się chwilę i ze smutnym wyrazem twarzy zaczął
    - Pewnego razu się zgubiłem...

    lato 2002, także w wersji z bacą i spotkaniem żołnierzy idących na ćwiczenia

    * * * * *

    Pewnego dnia podczas odprawy zwołanej przez brygadzistę grupy budowlanej pracownicy zauważają, że brygadzista ma strasznie zapuchnięte lewe oko.
    -Panie brygadzisto, na litość boską co się Panu stało ?
    -To nie wasza sprawa! Do roboty!
    - Ależ niech Pan będzie ludzki i odpowie.
    - To od mrożonego kurczaka - odrzekł brygadzista.
    - Jak to możliwe ?
    - A bo stałem obok mojej żony, nagle patrzę jak schyla się do zamrażarki i wypina pupcię. I tak patrzę na jej krągłe pośladki i myślę: chyba z podniecenia oszaleję. Odsuwam jej stringi i jadę od tyłu. Jak przyjemnie!
    Nagle żona odkręca się do mnie i wali mnie w łeb zamrożonym kurczakiem.
    - Jak to, to ona nie lubi od tyłu ? Przecież to każda kobieta uwielbia.
    - Lubi lubi, tylko nie w Tesco !

    Istnieje tyle wersji tego kawału ile różnych hipermarketów w Polsce

    *****

    Po bibce z ostrym popijaniem i "baletami", facet budzi się nad ranem w obcym łóżku. Obok niego śpi, paskudnie chrapiąc, obrzydliwe, grube babsko. Facet ostrożnie podnosi kołdrę i zamiera z obrzydzenia: wszystko ubabrane krwią...
    Rad, nierad, facet wstaje i wlecze się do łazienki.
    Zapala światło, staje przed lustrem i z przerażeniem dostrzega wystający mu z ust, zaklinowany między zębami sznureczek. "O Boże" - mamrocze facet niewyraźnie, "zechciej tylko sprawić, żeby to była herbata ekspresowa!"

    *****

    Do łowiącego rybaka podpływa żaba:
    -Przepraszam, panie rybaku, czy mogę usiąść na pana spławik i sobie z niego skoczyć??
    -OK.
    Za chwilę wypływa i te same pytanie. Rybak znowu się zgodził. Następnym razem wypływa:
    -Panie rybaku, a czy mogę sobie usiąść obok pana.
    -Możesz.
    Po chwili nadpływa druga żaba z zapytaniem:
    -Przepraszam, panie rybaku, czy mogę usiąść na pana spławik i sobie z niego skoczyć?
    -Spier... . Dobrze jej powiedziałam, panie rybaku?

    *****

    Spadochroniarz:
    - Jestem na wysokości stu metrów nad ziemią! Czy mogę otworzyć spadochron?
    - Jeszcze nie!
    - Jestem pięćdziesiąt metrów nad ziemią, czy mogę...
    - Jeszcze nie!
    - Już tylko pięć metrów!
    - A co z pięciu metrów nie skoczysz bez spadochronu?!

    *****

    Siedzi sobie Puchatek przy ognisku i zajada pieczyste.
    Widzi go Tygrysek i postanawia sie przyłączyć.
    Po kilku browarach i kawałkach pieczystego, Tygrysek z żalem mówi do Puchatka:
    - Wiesz Puchatku, ale Prosiaczka to nie bardzo lubię.
    - Jak ci nie smakuje, to nie jedz - odparł Kubuś Puchatek.

    *****

    Piękny lipcowy dzień. Las, w lesie cisza. Słychać ćwierkanie ptaszków, gdzieniegdzie przebiegnie zajączek, sarenka, w tle słychać leniwe stukanie dzięcioła.
    Po prostu sielanka, idylla.
    Wtem z głębi lasu wyłania się potężna chmura kurzu. Widać, że jakiś tabun przebiega rozpędzony przez las. Zające uciekają do swych nor. Zwierzęta w popłochu uciekają. Tabun biegnie z wielką prędkością przetaczając się przez las, nic nie widać, pył i kurz wszystko zasłania.
    Aż wreszcie tabun dobiega do leśnej polanki. Zatrzymuje się tam. Kurz powoli opada. I nagle okazuje się, że cała polanka jest wysłana...... jeżami. Cała polanka grafitowa. Wszystkie sapią i ciężko oddychają, są zmęczone. Tylko jeden jeż, który prowadził cały tabun lekko się uśmiecha ale cały czas próbuje złapać oddech. Oddycha, oddycha, myśli, i wreszcie w zachwycie:
    - No kurna - JAK MUSTANGI...................

    czerwiec 2003

    *****

    Diabeł złapał Polaka, Ruska i Niemca. Pozamykał każdego w całkowicie pustym pokoju, dał po dwie metalowe kulki i gada:
    - Jeśli zrobicie jakąś sztuczkę z użyciem tych kulek która mnie zadziwi to was wypuszczę.
    No, więc wchodzi do pokoju Niemca. Niemiec nie był w ciemię bity położył jedną kulkę w jednym rogu pokoju a sam staną w drugim rogu. Wycelował, rzucił i trafił pierwszą kulką w tą leżącą.
    Diabeł na to:
    - Eeeeee lipa, każdy by tak potrafił, nie zadziwiłeś mnie, zostajesz.
    I poszedł do pokoju gdzie siedział Rusek. Rusek pewny siebie wziął obie kulki w garść po czym z całej siły rzucił o ścianę. Kulki poodbijały się trochę i zatrzymały.... jedna na drugiej.
    Na to Diabeł:
    - Phi, wielkie mi co - siedzisz!
    Po czym poszedł do pokoju Polaka. A Polak jedna kulkę zgubił a drugą popsuł....

    Na forum kilka mutacji tegoż się pojawiało

    *****

    Pewna arystokratyczna rodzina zaprosiła na przyjęcie starego generała.
    Proponują mu herbatę, ale generał odpowiada flegmatycznie: "Herbatę na
    przyjęciu ? Nie, bez sensu".
    Myślą dalej i wymyślają, że przysuną fotel, żeby generał sobie usiadł. Na tę propozycję generał znów flegmatycznie odpowiada : "Siedzieć, na przyjęciu, bez sensu".
    I rodzina dalej wysila się czym by tu generała zadowolić. W końcu decydują, że wyślą hrabinę, żeby
    zabawiła generała. Podchodzi hrabina i mówi: "Panie generale, pozwoli pan, że opowiem panu zagadkę."
    Generał myśli: "Zagadka, na przyjęciu, to może mieć sens"
    Hrabina: "Co to jest - małe szare w dziurze?""
    Generał (po chwili namysłu) : "Chuj w piździe"
    Hrabina: "Nie panie generale, to mysz"
    Generał: "Myszka w piździe ? BEZ SENSU"

    *****

    Pewien pan stracił zupełnie zainteresowanie swą małżonką. Ta, zrozpaczona, próbowała jakoś zmienić ten stan rzeczy, lecz wszelkie podejmowane próby - coraz to większe dekolty, coraz to bardziej kuse i prześwitujące sukienki, wreszcie paradowanie w samej bieliznie - były daremne: mąż wracał z pracy, siadał w fotelu i czytał gazetę, zupełnie ingorując swą połowicę.
    Stan ten twał już czas jakiś i kobieta prawie zupełnie straciła nadzieję. Zdecydowała się na jeszcze jedną próbę: za radą przyjaciółki postanowiła zaszokować czymś męża, aby w ten sposób wybić go z odrętwienia. Poczekała aż powracający z pracy mąż jak zwykle zasiądzie z gazetą w fotelu, po czym pojawiła się w drzwiach od pokoju w czarnej, koronkowej bieliznie, z częscią twarzową maski przeciwgazowej na głowie. Oparła się zalotnie o framugę i czekała na reakcję ślubnego.Ten łypnął tylko okiem i mruknął:
    - Co, umarł ktoś ???
    Chwilę później przerwał jednak czytanie, podniósł głowę, przyglądnął się chwilę żonie i unosząc brwi ze zdziwienia zawołał:
    - Coś ty, stara, brwi zgoliła ??!!!

    *****

    Idzie przez górską polanę turysta. Na jej środku zauważa ocembrowaną studnię. Podchodzi do niej i zagląda do środka. Ciemno, głucho. Nachyla się i woła. Nic! Podnosi kamyk i wrzuca do środka. Nic, żadnego odgłosu. Podnosi większy kamień. Dalej cisza po wrzuceniu. Jeszcze większy... - nic! Rozgląda się dookoła i widzi w krzakach kawałek stalowej szyny. Z wysiłkiem podnosi ją i wrzuca do studni - NIC! Nagle, po drugiej stronie polany z krzaków wybiega koza. Goni przez polanę i wskakuje do studni. Turystę zamurowało. Z krzaków wychodzi baca.
    - Panocku, nie widzielista mojej kozy?
    - Widziałem. Biegła przez polanę i wskoczyła do studni.
    - Adyć to niemożliwe. Była psywiązana do szyny...

    Kawałek, którym nawet Joe przygwoździł ;)

    *****

    Wizyta premiera Millera na oddziale dla dzieci autystycznych i lekko
    niedorozwiniętych:
    - Józiu! Powiedz kto nas dzisiaj odwiedził? - pyta opiekunka.
    Józiu wbija wzrok w podłogę, zaciska rączki i milczy.
    - A może ty Stasiu nam powiesz? - próbuje dalej opiekunka.
    Stasiu zachowuje się podobnie, tylko że trochę się ślini.
    - Jasiu - pokrywa zakłopotanie opiekunka - ty lubisz oglądać telewizję,
    Powiedz nam kto to jest - wskazuje na Millera.
    Jasiu nie podnosząc wzroku z podłogi:
    - Nowy?

    kwiecień 2003

    *****

    Pierwszego dnia szkoly, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia nowego ucznia amerykanskiej klasie:
    - To jest Sakiro Suzuki z Japonii
    Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi:
    - Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa: "Dajcie mi wolność albo śmierć"?
    W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi:
    - Patrick Henry, 1775 W Filadelfii.
    - Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedział: "Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć"?
    Znowu wstaje Suzuki:
    - Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie.
    Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi:
    - Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od Was!
    W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept:
    - Pocałuj mnie w dupę pieprzony japończyku
    - Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka na co Suzuki podniósł rękę i bez czekania wyrecytował:
    - Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze.
    W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy
    szept:
    - Rzygać mi się chce...
    - Kto to był? - wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
    - George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
    Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział kwaśno:
    - Obciągnij mi druta!
    Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem
    - To już koniec. Kto tym razem?
    - Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
    Na to inny uczeń wstał i krzyknął:
    - Suzuki to kupa gówna!
    Na co Suzuki:
    - Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku.
    Klasa już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor:
    - Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.
    Na co odpowiada Suzuki:
    - Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2003 roku.

    listopad 2003

    *****

    Autentyk, miejsce akcji: Opole

    Czterech kumpli postanowiło się zabawić, więc spalili trochę trawki i postanowili pojeździć maluchem po mieście. Jeżdżą tak po mieście, w końcu wpadli na rondo i kręcą się na nim w kółko, żeby faza była lepsza.
    No ale trochę się to im znudziło, więc dla odmiany zaczęli jeździć po tym rondzie do tyłu. W pewnym momencie łup, walnęli w drugi samochód.
    Przerażeni siedzą dalej w samochodzie i nie wychodzą. Zaraz zjawiła się policja (tak to jest, jak są potrzebni to ich nie ma a tu chwila moment i już byli), blisko miała bo na następnym skrzyżowaniu jest komisariat. Chłopaki dalej stripowani siedzą w tym aucie i nie wychodzą, w końcu podchodzi do nich policjant i mówi: "Spokojnie chłopaki, nie bójcie się, koleś ma 2 promile i jeszcze mówi, że jechaliście do tyłu."

    luty 2004

    *****

    Mieszkający od lat w Stanach stary Arab ma 5 hektarowe pole ziemniaków. Nadszedł czas sadzenia a jego jedyny syn został aresztowany jako terrorysta. Załamany Arab wysyła telegram do syna do więzienia:

    "Drogi Abdulu,
    Tu pisze twój ojciec Muhammad. Jak co roku przyszedł czas sadzenia ziemniaków, ale ja już jestem po prostu za stary, żeby przekopać pole i pozasadzać sadzonki. Wiem, że jakbyś tu był, byś mi pomógł.
    Kochający cię ojciec Muhammad."

    Po kilku godzinach przychodzi telegram z więzienia:

    "TATO NIE KOP NIGDZIE NA POLU TAM SCHOWAŁEM CAŁY TROTYL WIRÓWKĘ DO REAKTORA ORAZ BUTLE Z GAZEM I BAKTERIAMI!!!"
    Pięć minut po telegramie przyjeżdża 300 osobowa ekipa z FBI z psami, koparkami i łopatami. Przeszukiwali i przekopywali całe pole przez dwa tygodnie, nic nie znaleźli, więc przeprosili i odjechali. Na następny dzień przychodzi telegram:

    "Drogi Ojcze,
    Tu pisze kochający cię syn Abdul. Pole przekopane, możesz sadzić sadzonki. Zważywszy zaistniałe trudne okoliczności więcej zrobić nie mogłem,
    Kochający cię syn Abdul."

    marzec 2004

    *****

    Druga w nocy - do drzwi Leppera puka narąbany jak bela gość. Endrju otwiera:
    - (piiiiiiiip) , czego pan chce o tak późnej porze?!
    - Chccee wstąpić do Samoobrony i to od zaraz - chwiejnym głosem zakomunikował.
    - Panie, jest druga w nocy, przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego, to się pan zapiszesz. Przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu, ale nie o drugiej w nocy.
    - Nie ma mowy, ja chce teraz i już, od zaraz. Zdjęcie mam przy sobie.
    - Nie no, ale panie daj pan spokój - tłumaczy się przewodniczący - nie mam w domu druków, pieczątek itd. (zapomniał wspomnieć o kłopotach z pisaniem) - przyjdź pan jutro do biura.
    - Nie ruszę się stąd. Dopóki nie zostanę członkiem Samoobrony, dopóty będę tu stał.
    Facet przekomarzał się tak bitą godzinę. W końcu Endrju zmiękł, wyciągnął z szafki wszystkie niezbędne dokumenty. Gość je wypełnił, otrzymał legitymację i zadowolony jak dziecko już miał iść do domu, gdy przewodniczący zatrzymał go i spytał, dlaczego mu tak zależało na wstąpieniu w szeregi Samoobrony.
    - A bo panie to było tak:
    Wróciłem wcześniej z delegacji, wchodzę do domu, patrzę, a tu żona na środku pokoju bzyka się z sąsiadem. Wchodzę do pokoju córki, a ta ostro zabawia się z dwoma facetami na raz. Wpadam do pokoju syna a ten w najlepsze ze swoim kolegą z ławki... Stanąłem na środku pokoju i wrzasnąłem na całe gardło:
    - TACY JESTEŚCIE, TAK? TO JA WAM K**WA TERAZ WSTYDU NAROBIĘ!

    maj 2004, równie popularna wersja z Giertychem

    *****

    Pewnego pięknego dnia Jaś postanowił wybrać się do cyrku, który właśnie zajechał do miasta. Za odłożone pieniążki kupił bilet, po czym zasiadł na widowni.
    Przedstawienie było fantastyczne - popisy woltyżerek, akrobacje na trapezie, tresura zwierząt... wreszcie przyszedł czas na występ klauna.
    - A oto... przed państwem niezrównany Klaun Szyderca! - zaanonsował prowadzący.
    Na scenę wtarabanił się klaun. Rozejrzał się wokoło - i wtem wzrok jego padł na Jasia siedzącego w pierwszym rzędzie.
    - Witaj, chłopczyku. Jak masz na imię? - zagaił Szyderca.
    - Jaś - powiedział podniecony chłopczyk, oczekując wyszukanego dowcipu.
    - A zatem, Jasiu... czy jesteś głową krowy? - zapytał klaun.
    - Nie - zaprzeczył Jaś.
    - Może wobec tego jesteś tułowiem krowy?
    - Oczywiście, że nie!
    - A zatem jesteś dupą wołową!
    Jaś wrócił do domu z płaczem. Gdy tylko przekroczył próg domu, ojciec od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Syn zrelacjonował mu wydarzenie z cyrku.
    - Jutro pójdziesz do cyrku drugi raz! - zawyrokował ojciec.
    - Ale tato, tam jest Klaun Szyderca! On mnie wyśmieje!
    - Nie bój nic... tym razem pójdzie z tobą wujek Staszek, Mistrz Ciętej Riposty!
    Następnego dnia Jasio w towarzystwie wujka Staszka ponownie wybrał się do cyrku. Przedstawienie trwa jak wczoraj, wreszcie nadszedł czas na występ Klauna Szydercy. Oczywiście, klaun natychmiast zauważył Jasia, którego poprzedniego dnia tak perfidnie ośmieszył i postanowił powtórzyć dowcip.
    - Witaj ponownie, Jasiu! Czy jesteś głową krowy?
    Na to wujek Staszek, Mistrz Ciętej Riposty:
    - Spierdalaj!

    luty 2005 (podesłał: Neovigo)





    Wojna Światowa, ulicami okupowanego Krakowa idzie Karol Wojtyła. Nagle
    zza rogu wyskakuje na niego SSman z pistoletem i krzyczy:
    - Halt! Dokumenty!
    - Nie mam.
    - Dokumenty, polnische schweine, bo rozstrzelam!
    - Jak Boga kocham nie mam przy sobie!
    - Nie drwij sobie polaczku, dokumenty ale już!
    - Naprawde zapomniałem!
    SSman wku...... odbezpiecza już broń, nagle z niebios zstępuje promyk
    światłości, pojawia się Anioł Pański i mówi do SSmana:
    - Oszczędź tego dobrego człowieka, o­n będzie w przyszłości wielkim
    człowiekiem i papieżem, zrobi wiele dobrego na świecie i zostanie
    obwołany świętym.
    SSman się zastanawia, po czym mówi do Anioła:
    - No dobra, oszczędzę go, ale pod jednym warunkiem.
    - Jakim?
    - Że ja będę papieżem zaraz po nim.

    czerwiec 2005 (podesłało już 10 osób)




[ Wróć na stronę główną FAQ ]