Moskwa należy do najdroższych miast na świecie, a swojego szczęścia szuka tam wielu młodych ludzi, także z krajów ościennych. Takim imigrantem był 25-letni Aleksandr z Białorusi, który przez trzy miesiące mieszkał w garażu.
Do wynajęcie garażu namówili Aleksandra znajomi. Chociaż pomysł brzmi co najmniej dziwnie, w Moskwie stało się to normalną praktyką. Właściciele garaży szybko zwęszyli interes i postanowili dostosować te pomieszczenia do celów mieszkalnych poprzez dobudowę piętra oraz doprowadzenie mediów.
Garaż, w którym mieszkał Aleksandr miał kanalizację, prąd, bojler do ogrzewania wody i własne liczniki. Niestety, było za to tylko jedno okno, a za wejście służyła szeroka metalowa brama.
Za wynajem chłopak płacił miesięcznie 600 dolarów, czyli tyle, ile kosztuje wynajęcie pokoju. Jednak tutaj do dyspozycji Aleksandra były dwa piętra, piwnica i brak współlokatorów.
Partery, z racji braku okien, nie są zamieszkiwane. Najemcy używają ich jako miejsca pracy, np. prowadząc w nich warsztat, dzięki czemu nie tracą czasu i pieniędzy na codzienny dojazd. Aleksandr trzymał tutaj rower. Do właściwego mieszkania prowadziły schody na górę.
Za schodami znajdowała się łazienka.
Na drugim piętrze Aleksandr miał swój pokój z aneksem kuchennym.
Wadą takiego mieszkania jest duchota latem, a zimą czasem trzeba było dogrzewać pomieszczenie nagrzewnicą. Oczywiście nikt nie mieszkał tutaj z dziećmi, a małżeństw wśród mieszkańców było dosłownie kilka. Prawie wszyscy to "przyjezdna młodzież".
W odróżnieniu od mieszkań w blokach, tutaj życie wyglądało jak w akademiku. Wszyscy się znali, pomagali sobie, pożyczali co trzeba i wzajemnie odwiedzali. Dla takich spotkań jeden z mieszkańców urządził w piwnicy "chillout room":
Żółta łódź podwodna na ścianie świeciła w nocy:
Aleksandr wrócił już do swojego rodzinnego Mińska. Jak twierdzi, w Moskwie wszystko kręci się wokół pieniędzy. Znał tam ludzi, którzy wstawali o 6 rano i jechali do pracy, a wracali do domu o północy. "Jeśli w mieście trzymają cię uczucia do kogoś, to cała ta krzątanina schodzi na dalszy plan, ale kiedy zostajesz sam, zaczynasz trzeźwo oceniać sytuację" - mówi.
A tak wyglądały mieszkania sąsiadów Aleksandra:
Na pamiątkę zostało zdjęcie z sąsiadami. Aleksandr to ten w środku.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą